wtorek, 14 stycznia 2014

Simple like Bonjour!

Jak już pisałam, Francuzi są ofiarami własnych przyzwyczajeń, stworzonych przez nich reguł i sposobu życia ... Najwiecej przykładów można znaleźć w prostocie codziennego życia, o jedzeniu już pisałam, dziś chciałam napisać o powitaniu, wczoraj mnie oswiecieło ! Czasem tak mam, że siedzę sobie w biurze , wszystko dzieje się, wydawałoby się normalnie, aż nagle zdaje sobie sprawę, że ta sytuacja, ta rozmowa jest conajmniej dziwna i MUSZĘ wam o niej opowiedzieć!

Jak wiadomo, dzień zaczynamy od kawy i ... od "dzień dobry". Dzień dobry jest niezbędne! W naszym dzień dobry kryje się wiele tajemnic! To jak, kiedy i czy w ogóle je powiemy, może niebezpiecznie zdradzić cechy naszego charakteru, może zaważyć na naszej opinii, uwazajcie na wasze "dzień dobry", okazuje się, że to niebezpieczne słowo!

W moim biurze od 8:30 do 13:00 (a czasem nawet i do 19) panuje łapanka na dzień dobry. Kto mi powiedział a kto nie! Czy z uśmiechem czy bez! Czy było ca va czy tylko mrukniecie... Każdego dnia, zanim się do kogoś odezwiesz musisz upewnić się, że powiedziałeś mu już dzień dobry, to takie słowo joker, otwiera wszystkie rozmowy. A wyglada to tak:

8:30 otwieram, wchodzę, bonjour, Bonjour, do tych co byli tu przede mną, bonjour bonjour do tych co stopniowo przybywają, ok stop, ok 10 czas zacząć dzień, czasem zdarza się przecież, że się z kimś minę, że akurat przeoczę jego przybycie do biura, ok nic wielkiego, żyjemy dalej, wpadamy w wir obowiązków ..... Tak by się przynajmniej wydawało... To nie takie proste, jeśli o 11:00 musisz np komuś przekazać jakąś wiadomość albo o coś poprosić i idziesz do danej pani/pana, powinno wyglądać to tak: 

- O Pani F...... (Przerwa, chwila wahania, zastanowienia, myślącą mina.....) dzień dobry! Mówiłam ci już dzień dobry prawda ? Czy nie? Jej już nie pamiętam hohoho! Nieważne haha niech będzie jeszcze raz: Bonjour!

- F. cała w skowronkach i z zaskakującą precyzją odpowiada: ah oczywiście tak, tak, minęliśmy się przecież na korytarzu, na poziomie biura Pana O. ok 10:05, wtedy mi powiedziałaś dzień dobry, szlas przecież po dokumenty do I. Jeszcze mi opowiadalas o wczorajszej kolacji.....

I gdybym nie powiedziała : ah tak! No faktycznie! Kontynuowała by dalej... Dzięki tej "zagrywce" mogę przejść do rzeczy, banalnej lub bardzo ważnej, mogę zapytać po prostu czy zamawia obiad na wynos, czy potrzebuje nowych długopisów, albo załatwić bardziej służbowe sprawy.... Obojętnie z jaką intencją przyszłam bez dzień dobry byłoby cieżko! 

Najlepiej samemu pamietać o tym pytaniu o dzień dobry, żeby ta druga osoba nie zapytała pierwsza, wtedy jesteśmy na szczycie towarzyskiej piramidy! 

Inna sytuacja, 

F. wchodzi do sekretariatu, ja akurat rozmawiam przez telefon, załatwia wiec sprawę z koleżanką  i wychodzi. Wraca po kilku minutach przynieść jakieś dokumenty, od wejścia wzrok wlepiony we mnie, zajetą moimi sprawami : dzień dobry Alicja! Prawie wykrzykuje zanim powie coś innego, jeszcze się dziś nie widziałyśmy ! Ca va! 

bonjour ! Ca va, ca va ! Odpowiadam grzecznie i z uśmiechem, choć ręce opadają ! Przecież się widziałyśmy! 10 min temu, ale jesteśmy w pracy jest 11:45 i każdy wpadł już w wir swoich zajęć i naprawdę nawet nie zauważę czy się ktoś ze mną przywitał czy nie.

Ja nie zauważę, ale moja najdroższa koleżanka S. razem z I. Tylko czekają żeby cię przyłapać na braku "bonjour" 

Np taka sytuacja, ja przyszłam na 8:30 (miałam czas się ze wszystkimi przywitać!) koleżanka dobija na 10. Przychodzi "gruby Charles" bo jesteśmy w trakcie pracy nad jedną sprawą, wraca z informacjami, których nam brakowało, wchodzi do sekretariatu i kontynuujemy rozmowę, tymczasem koleżanka przerywa to, co właśnie robi, siada wygodnie na swoim krześle, podnosi się lekko (jej krótkie nóżki prawie bujają się nad podłogą), opiera się wygodnie i wlepia wzrok w grubego Charlesa, i czeka, czeka, .... uważnie obserwuje naszą rozmowę i gdy tylko znajdzie się odpowiedni moment wymownie wypowiada "BONJOUR CHARLES" ! Czytaj:!kretynie niewychowany, nie zauważyłeś, że już jestem, że przyszłam właśnie 45 minut temu, nie kojarzysz, że w środy na 10 przychodzę. Wlatujesz tu bez dzień dobry, jakbyś miał jakieś ważniejsze sprawy do załatwienia, jakbym była nikim, jakbym się tu w ogóle nie liczyła!!!......

Jeśli przydarzy ci się taka sytuacja, jak grubemu Charlesowi to masz pecha, jeśli S. lub I. cię przylapią, że nie powiedziałeś im dzień dobry to masz dzień, tydzień, miesiąc, ..... Ba! Czasem i nawet życie całe stracone! Wszyscy się dowiedzą, że nie powiedziałeś dzień dobry, będziesz się musiał słono tłumaczyć i wierz mi nie wystarczy, że już się pogubileś w tych 148 osobach, które dziś mijałeś, komu było bonjour, a komu nie! To wielkie faux pas! Cieżko będzie ci się podnieść!

Czasem mam wrażenie, że ludzie tutaj mają jakaś dodatkowa przegródkę w mózgu z tabelką, na której odznaczają codzienne dzień dobry i jak gdzieś brakuje to włącza się alarm!

Zdarza się nawet że pani z pierwszego piętra zejdzie do nas po południu, np ok 16:30 i o coś zapyta, a koleżanka zanim jej odpowie patrzy na nią tym swoim durnym przemądrzałym wzrokiem zakompleksionej luzerki, z ogromną satysfakcją i sztucznym uśmiechem  mówi : "Bonjour M.!"
Na co M., lekko zbita z tropu, ale doskonale znająca reguły tej gry, szybko się poprawia i odpowiada ha tak tak BONJOUR S.! Wybucha sztucznym śmiechem, klepie ją po ramieniu, Przecież się jeszcze dzisiaj nie widziałyśmy! I dopiero potem może kontynuować swoją "misję". 

Jak widzicie sprawa jest poważna, S i I mają ustalone kompletne charakterystyki przeróżnych osób, tych, którzy są częścią naszego biura, jak ich tych, z którymi współpracujemy. Jednym z głównych punktów klasyfikacji jest oczywiście mówienie "bonjour"! Są ci co "NIGDY NIE MÓWIĄ BONJOUR!!!" I oni mają przechlapane! Są niewychowani, traktują ludzi z góry, nie szanują S i I itp itd.... Są skreśleni na zawsze! Można o nich mowić w nieskończoność, obgadywać, narzekać, oskarżać, S i I (zacznę może nazywać je psiapsiółki) robią to z taka zaciętą satysfakcją, w zasadzie można powiedzieć, że sprawia im to przyjemność! Dziką przyjemność ze znalezienia jakiejś wady w drugiej osobie ! S to uwielbia, ona spędza dni i noce na oczernianiu innych, ale o tym wam jeszcze opowiem, w każdym razie brak dzień dobry to zdecydowanie jej ulubiona gra.

Pewnie słyszeliście jeszcze, jak to Francuzi uwielbiają się obcałowywać na dzień dobry,takie bisous bisous, bonjour, bonjour, ale na szczęście u mnie w biurze ten fenomen nie istnieje i dzięki Bogu, bo chyba bym miała poranne wymioty gdybym codzień musiała buzi buzi z S.! Poza tym panuje tu taka hipokryzja i wzajemna nienawiść, że przypuszczam że nikt nie ma na to specjalnie ochoty, łatwiej bawić się w kto mi nie powiedział dzień dobry ;)