środa, 28 sierpnia 2013

Boss ale niestety nie Hugo ;)


Po francusku szef to "patron"! tak, tak, coś w tym jest: to ten, który nad nami czuwa (żebyśmy za dużo błędów nie popełniali), nas pilnuje (żebyśmy żadnych głupstw nie robili), nas ochrania (przed nudą i lenistwem w biurze), ten, który nam przewodzi i dowodzi (żebyśmy wiedzieli co i jak), i nagradza (przelewem pod koniec miesiąca...)

- patron nigdy się nie myli
- patron zawsze wie lepiej
- zawsze ma lepszy pomysł

Mój patron to postać bardzo ciekawa, charyzmatyczna... Ale przede wszystkim to duży, bardzo rozpieszczony chłopiec, jak większość jego kolegów patronów, musi mieć wszystko najlepsze i wszystko musi być natychmiast, nawet drukarka musi wydrukować zanim ją o to poprosisz i mail musi dojść, zanim zdążysz go napisać.

Musisz siedzieć w jego głowie, wiedzieć co chce, o czym myśli, musisz wyprzedzać fakty, mieć gotową odpowiedz na pytanie, którego nie zadał, trzeba się nauczyć z nim przebywać, trzeba wiedzieć jak z nim postepować, trzeba być silnym i pewnym siebie, bo jak tylko wyczuje w tobie nutkę słabości i wahania, już  się nie pozbierasz. Musisz zrobić zanim cię o coś poprosi....

Oto przykładowe zadania, jakie dane mi było wykonać, dodam ze sama nie wiem jak, ale poradzilam sobie z ich realizacja :) taka ze mnie wspaniala asystentka! hahah :)  takie zagadki-rebusiki hahahha, ale się ubawiłam, normalnie praca tutaj to jak granie w milionerach, tylko jakoś nigdy do tego miliona się nie dociera, a pytania co jedne to lepsze:

Pytanie pierwsze:

Patron: jak się nawyza ten Pan, co jego nazwisko ma chyba trzy sylaby, i co też lubi muzea i sztuke, i lubi Arts Décoratifs.....???

Ja: eeee......?
(w mojej głowie: taaaa jego książka adresowo-kontaktowa ma tysiace pozycji, on sam jak widać dobrze wszystkich nie kojarzy, no ale ja! ja to wiem, ja mam twardy dysk zamiast mózgu i w mig podam nazwisko i numer telefonu)

Patron: no często go widuję podczas różnych obiadów i kolacji...

Ja: eeeee....
(w mojej głowie: on jada obiady i kolacje codziennie, 7 dni w tygodniu,więcej  jest zapraszany niż zaprasza, nie zawsze mam wgląd do listy gości, czasem są to przyjęcia na kilkadziesiąt osób i niestety nie mam przyjemności na nich bywać)

Pytanie drugie:

Patron: Alicja! wydaje mi się, że zrobiłem rezerwację w jakimś hotelu w Szwajcarii, tylko nie pamiętam w jakim, możesz to sprawdzić?

Ja: ekhm ....tak oczywiście, na kiedy? w jakim mieście

Patron: nie wiem, robiłem to na ipadzie i nie ma

Ja: ... ???
(w mojej głowie: jaja se ze mnie robi!)

Patron: chyba coś z golfem w nazwie było, sprawdz moje wyciągi bankowe, czy jakaś suma nie została przelana...

Ja: a wpisywał Pan dane swojej karty, jak Pan rezerwował? która karta? które konto?.....

Patron: nie pamiętam, tu na ipadzie robiłem i nie wiem co się stało


......

Pytanie trzecie:

Patron zostawil S. wiadomość: niech Alicja się dowie, dlaczego nie mam internetu w mojej posiadłości na wsi?

Ja: ????? aha, w którym domu? w jakiej sieci? to on ma inernet na wsi? Jakiś numer klienta, numer telefonu by się przydał

Patron: nie działa od dwóch dni nie działa zadzwoń zapytaj dlaczego ....po czym wsiadl do samolotu i odlecial na drugi koniec Francji, nie martwcie sie, nie tylko wszystkiego sie dowiedzialam, uruchomilam internet na nowo, ale jeszcze zapisalam go do klubu klientow VIP, tak bedzie latwiej nastepnym razem ;)

Poza konkretnymi pytaniami "patron" ma tez swoje filozofie oraz zawiechy, te najbardziej popularne to:

Filozofia 1:

Patron: dlaczego tego nie zrobilas ?

Ja: bo myślałam ...

Patron: nie masz myśleć !

Filozofia 2: 

Patron: dlaczego tego nie zrobilas ?

Ja: eeee

Patron: trzeba myśleć!

Zawiechy: 

Patron: zadzwoń do Pana......, do Pana........
Pana....
Pana.....
- Patrzy w okno - ......do Pana

Ja: stoję i czekam ponad 3000 kontaktów w outlooku, a on i tak na pewno mysli o kims, kogo mie mamy w bazie danych!

Ta sama zawiecha występuje z Panią

I ma jeszcze jedna interesujaca ceche: biegniesz do niego, przygotowana, lekcje odrobione na 5! wiesz wszystko, wszystko przewidzialas, masz wiecej informacji niz trzeaba.....a  on zawsze zada ci pytanie, na ktore nie masz akurat odpowiedzi ! normalnie zabilabym go za to! im bardziej sie przygotujesz i zglebisz problem, tym prostsze i banalne pytanie cie znokautuje!

C'est la vie!! Pedze troche popracowac, a juz niedlugo opowiem wam o "rentrée" :)

środa, 14 sierpnia 2013

Sierpniowo

W sierpniu Paryz jest pusty! Wszyscy są na wakacjach, odnotowuje się masowe wyjazdy, autostrady na południe zakorkowane, słoneczne wille i pałace zaczynają ożywać, plaże zaludnione, wszyscy są na Korsyce, na Lazurowym, w Biarritz, w Saint Jean de Luz, na ile de Ré..., lub innym szykownym miejscu, w ktorym trzeba być, trzeba się pokazać ...... 

a w Paryżu zostają turyści, ci, którzy za pózno poprosili o urlop i musieli zostać, oraz ci, którzy tak jak ja, dobrze zrozumieli, że to w Paryżu najlepszy czas na wypoczynek, na spokojną codzienność.... 

Sklepy zamknięte, piekarz na rogu ulicy zamknięty, ten dwie ulice dalej też, a żeby w Paryżu musieć iść dalej niż na róg ulicy po bagietkę czy kawałek mięsa to nie do pomyślenia! wszystko musi być pod ręką! nawet szkoły dla dzieci są prawie na każdej ulicy;)

tak więc w sierpniu trzeba się nieźle nagimnastykowaćżeby znaleźć chleb! trzeba się dobrze zorganizowaćżeby mieć co jeść ;) Rzeźnik zamknięty, fryzjer zamknięty, bank zamknięty,apteka zamknięta...itd itp! generalnie od 1ego do 26-28ego sierpnia trzeba się wdać w jakiś rodzaj hibernacji, medytacji czy wegetacjiżeby przeżyć, jeśli już trzeba nam było zostać w mieście, albo szybko spakować walizki i uciekać! gonić koleżanki i kolegów, znajomych i rodzinę i krzyczeć o pomoc!

nie wiem skąd ten pęd do wspólnych wakacji, wszyscy rodacy razem! jeszcze trochę to jakiś nakaz od prezydenta będzie na obowiązkowy sierpniowy wypoczynek, zamykamy wszystko, otwieramy walizki i wyjeżdżamy z Paryża!

Już któryś rok z rzędu zastanawiam się dlaczego moje biuro nie jest zamknięte w sierpniu? Co z tego, że ja przyjdęże siedzęże się nudzęże  czasem jakaś zbłąkana na pustych ulicach dusza zadzwoni, skoro i tak nic nie załatwię bo inni "są zamknięci", albo na wakacjach, a zastępca nie wie o co chodzi, skoro i tak nikomu nie pomogę, bo jestem sama i przekierować rozmowy nie ma do kogo....eh, tak więc nic nie załatwicie w Paryżu w sierpniu, nikt nawet nic od ciebie nie będzie chciał, bo z założenia jesteś na urlopie, bo przecież "to sierpień"! U mnie w biurze zostały 3 osoby: ja i dwie biurowe koleżanki, cisza spókoj, siedzę sobie i piszę bloga heheheh

Od trzech lat mam taki plan, że celowo zostaję w sierpniu w pracy, bo to przedłużone wakacje! albo biorę urlop wcześniej, albo później, a w sierpniu wypoczywam, nikogo nie ma, szef na wakacjach, nikt nic nie chce, nikt nie marudzi, M. na wakacjach, S. na wakacjach... spokój psychiczny, nikt mnie nie śledzi, nie kontroluje, raj na ziemi! całe piętro moje!

Zorganizowalam się więc: mam książki do przeczytania, mam zestaw do manicure, mam głośniczki do słuchania radia lub oglądania seriali mmmmm wypoczynek :) 

Na dodatek ulice są puste, hałaśliwych skuterów prawie już nie słychać, autobusy przejeżdżają swoją trasę w 15 minut, no i siedzenia wolne, nie śmierdzi, ludzie się nie pchają, nie trącają, w metrze również jakoś lepiej, też  mniej śmierdzi, mniej ludzi, nikt ci nie siada na kolanach, ani nie uderza łokciami i nie depta po stopach, nie ma wyścigu szczurów o miejsce, które ma się zaraz zwolnić ..... 

niech oni wszyscy zostaną na tych wakacjach! ja mogę po bagietkę biec nawet cztery ulice dalej, tylko niech oni nie wracają, nie włączają 8ego biegu, nie przywozą spowrotem pośpiechu, stresu, narzekań, bo powiedzmy sobie szczerze, kto z wakacji wraca zrelaksowany i w dobrym humorze? na pewno nie Francuzi! po pierwsze urlop się właśnie skończył, więc już jest powód do narzekania, po drugie podczas ich nieobecności w pracy zrobiły się takie zaległości, że w sumie lepiej było nie wyjeżdżać! na dodatek wakacje spędzili ze swoją rodziną, z dziećmi, może nawet (O ZGROZO!) bez niańki, a  jak z niańką to co, te dzieci i tak tam były 24h, biegały, krzyczały, wariowały! a było ich przeciez minimum troje, czworo, plus kuzyni !... 

ale co się będę przejmować na zapas, delektujmy się wakacyjnym letnim Paryżem

niech żyje sierpień!

a tak wygladają butiki, sklepy i przerożne agencje, ulice roją sie od poprzyklejanych do drzwi karteczek, informujacych o letniej przerwie w pracy: 







wtorek, 6 sierpnia 2013

Księżniczka na ziarnku grochu



"Zaraz się o tym przekonamy - pomyslała stara królowa, ale nie powiedziała ani słowa, poszła do sypialni,zdjęła całą pościel, na spód łóżka położyła ziarnko grochu i ułożyła jeden na drugim dwadzieścia materaców na tym ziarnku grochu, a potem jeszcze dwadzieścia puchowych pierzyn na tych materacach.
        I na tym posłaniu miała spać księżniczka. Rano królowa zapytała ją, jak spędziła noc. - Oj bardzo zle - powiedziała księżniczka - całą noc oka nie mogłam zmrużyc! Nie wiadomo, co tam było w łóżku. Musiałam leżec na czymś twardym, bo mam całe ciało brązowe i niebieskie od sincóx. To straszne!"


Miasto zakorkowane wzdłuż i wszerz, samóchod jechał po woli, bardzo po woli, nie taki zwykły  samóchod, duży, wygodny, miekkie skórzane siedzenia, po prostu limuzyna, niektórzy mówią,  że „samolot”.....

M. prowadził... szef i szefowa siedzieli na tylnim siedzeniu, gdy nagle samochód jadący za nimi nie zahamował na czas i otarł się o tylni zderzak. Duży hałas, mały ślad, nic wielkiego, nic dramatycznego, pasażerowie praktycznie nic nie poczuli....

Takich zderzeń w Paryżu można z pewnością naliczyć tysiące każdego dnia, pewnie już ich nawet nie słyszymy w codziennym zgiełku i zamieszaniu,  giną gdzieś pomiędzy nerwowymi klaksonami i szybkimi skuterami ....

Oddajemy więc samochód do mechanika i żyjemy dalej....STOP!.....jak to !!! to nie takie proste! Co wy sobie myślicie! Jakie nic, a pomyśleliście o biednym szoferze! O tym co on przeżył, co odczuł? Jaki uraz na jego zdrowiu psychicznym i fizycznym wywołało to zdarzenie?!

Trzeba więc było szofera rownież oddać do naprawy! A diagnoza była grozna! M. cierpi na nazwy medyczne bardzo trudne do wypowiedzenia, bardzo bliskie łacinie. Gdy go słucham, zaczynam wierzyć w reinkarnację, przecież on musiał być lekarzem w poprzednim wcieleniu!

Po tym „wypadku”, z którego zaznaczam szef i szefowa wyszli cało i zdrowo, nawet telefon im z rąk nie wypadł, M. nie może się ruszać! Boli go szyja, ramiona, plecy, barki, stopy, paznokcie i końcówki włosów... cierpi!

WYPADEK PODCZAS PRACY, tydzień lekarskiego zwolnienia, przedłużony o kolejne 10 dni..... uwaga..... rehabilitacji, seanse z fizjoterapeutą i Bóg wie jakie jeszcze inne rytuały, pewnie mycie i układanie włosów, szczotkowanie zębów i picie piwa...eh bidula,

Ale co by tu nie mówić, tak odkryliśmy, że M. jest prawdziwą księżniczką!