wtorek, 3 czerwca 2014

Walka dobra ze złem



Poludniowy temperament to sprytna sprawa, mozna nim wytlumaczyc wiele zachowan, mozna pod jego przebraniem troche pokrzyczec...Moja czystej rasy francuzka z Algierii, kolezanka buirowa S. takim temperamentem wybucha bardzo czesto, przewaznie jak sie ja o cos prosi, kaze jej zrobic, od razu wzrasta o kilka centymetrow i gulgocze na cale biuro, ze przeciez ona tu nie od tego jest, to nie nalezy do jej obowiazkow itp. Tak sobie krzyczy i gulgocze, a ja siedze obok i sie zastanawiam „co do cholery jasnej nalezy do twoich obowiazkow poza ustawianiem innych?”
Pisze o tym, bo bylam ostatnio swiadkiem takiej sytuacji:
Nowa babka z pierwszego pietra padla (C.), jak wszyscy nowi, ofiara S. Ona kocha nowych rekrutow, ona sie lubuje w udowodnianiu im jak bardzo sa do niczego i niekompetentni.
Taka sytuacja
Szef prosi S. zeby przygotowala pewien przelew bankowy. Oczywiscie zadanie to wykracza poza zakres jej obowiazkow, dzwoni wiec do C. Zlecic jej to, o co ja poproszono. Po dwoch minutach dzwoni do C. Pytajac czy juz gotowe, C. Mowi ze chwila, spokojnie, w ciagu 7 minut S. zadzwonila do niej milion razy poganiajac i pytajac czy zrobione (jakby nie dzwonila C. Miala by napewno wiecej czasu na zajecie sie sprawa!) w koncu wydarla sie do sluchawki
- skoro nie jest pani w stanie tego wykonac, ja to zrobie!
(!!??? Siedze slucham, oczywiscie, gdyby S. nie przyszla na swiat Ziemia przestala by sie krecic! Zawsze sie dziwie jak komus, kto nic nie robi, udaje sie przekonac wszystkich wkolo, ze cala robota za wszystkich spoczywa na jej glowie.
Wracajac do sytuacji
C. tez ma temperamet, nie da sobie w kasze dmuchac, postawila sie i odpowiedziala na zarzut, S. nieznosi nieposluszenstwa i buntu, to jedyna sytuacja, ktora podnosi jej tylek z krzesla, nie ma wiekszej przyjemnosci niz wstac i stanac twarza w twarz z wrogiem. S. rzuca wiec wsciekle sluchawka i wybiega (! Oczom nie wierze) na pierwsze pietro, zeby dac C. Nauczke!
Kloca sie przez kilka minut S. zbiega zdyszana, roztrzesiona, wykrzykujac jacy to ludzie sa nierozumni, zli, i jacy z nich rasisci! Jak tylko S. sie cos nie podoba, swiat staje sie rajem rasistow, to przeciez takie proste! W tym stanie wielkiego uniesienia S. biegnie do szefa krzyczac, ze jest atakowana !!! Ze mobing, że wszyscy przeciwko niej!
(zapomniala chyba kto kogo atakowal....) szef udaje, ze nie zrozumial co mowi, chyba sam nie wierzy w to, co slyszy.
S. biegnie do I. Swojej najlepsiejszej kolezanki, ktora ja popiera i rozumie, krzyczy jacy to ludzie zli, jak sie jej czepiaja.
Mija kilka godzin,
C. dzwoni do S. proszac o cos, S. daje jej do zrozumienia, ze to nie nalezy do jej obowiazkow, C. Sie wkurza i dzwoni do mnie, ja mowie ok, pomoge WHY NOT. Odkladam sluchawke a S. do mnie, ze nie powinnam jej pomagac, bo potem ona wychodzi na zla, a ja na dobra...... (nie wychodzi kolezanko, jestes zla, czas sie z tym pogodzic, albo zmienic podejscie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz