Poludniowy
temperament to sprytna sprawa, mozna nim wytlumaczyc wiele zachowan, mozna pod
jego przebraniem troche pokrzyczec...Moja czystej rasy francuzka z Algierii,
kolezanka buirowa S. takim temperamentem wybucha bardzo czesto, przewaznie jak
sie ja o cos prosi, kaze jej zrobic, od razu wzrasta o kilka centymetrow i
gulgocze na cale biuro, ze przeciez ona tu nie od tego jest, to nie nalezy do
jej obowiazkow itp. Tak sobie krzyczy i gulgocze, a ja siedze obok i sie
zastanawiam „co do cholery jasnej nalezy do twoich obowiazkow poza ustawianiem innych?”
Pisze o tym, bo
bylam ostatnio swiadkiem takiej sytuacji:
Nowa babka z
pierwszego pietra padla (C.), jak wszyscy nowi, ofiara S. Ona kocha nowych
rekrutow, ona sie lubuje w udowodnianiu im jak bardzo sa do niczego i niekompetentni.
Taka sytuacja
Szef prosi S.
zeby przygotowala pewien przelew bankowy. Oczywiscie zadanie to wykracza poza
zakres jej obowiazkow, dzwoni wiec do C. Zlecic jej to, o co ja poproszono. Po
dwoch minutach dzwoni do C. Pytajac czy juz gotowe, C. Mowi ze chwila,
spokojnie, w ciagu 7 minut S. zadzwonila do niej milion razy poganiajac i
pytajac czy zrobione (jakby nie dzwonila C. Miala by napewno wiecej czasu na
zajecie sie sprawa!) w koncu wydarla sie do sluchawki
- skoro nie jest
pani w stanie tego wykonac, ja to zrobie!
(!!??? Siedze slucham,
oczywiscie, gdyby S. nie przyszla na swiat Ziemia przestala by sie krecic! Zawsze
sie dziwie jak komus, kto nic nie robi, udaje sie przekonac wszystkich wkolo,
ze cala robota za wszystkich spoczywa na jej glowie.
Wracajac do
sytuacji
C. tez ma
temperamet, nie da sobie w kasze dmuchac, postawila sie i odpowiedziala na
zarzut, S. nieznosi nieposluszenstwa i buntu, to jedyna sytuacja, ktora podnosi
jej tylek z krzesla, nie ma wiekszej przyjemnosci niz wstac i stanac twarza w
twarz z wrogiem. S. rzuca wiec wsciekle sluchawka i wybiega (! Oczom nie
wierze) na pierwsze pietro, zeby dac C. Nauczke!
Kloca sie przez
kilka minut S. zbiega zdyszana, roztrzesiona, wykrzykujac jacy to ludzie sa
nierozumni, zli, i jacy z nich rasisci! Jak tylko S. sie cos nie podoba, swiat
staje sie rajem rasistow, to przeciez takie proste! W tym stanie wielkiego
uniesienia S. biegnie do szefa krzyczac, ze jest atakowana !!! Ze mobing, że wszyscy przeciwko niej!
(zapomniala chyba
kto kogo atakowal....) szef udaje, ze nie zrozumial co mowi, chyba sam nie
wierzy w to, co slyszy.
S. biegnie do I. Swojej
najlepsiejszej kolezanki, ktora ja popiera i rozumie, krzyczy jacy to ludzie
zli, jak sie jej czepiaja.
Mija kilka
godzin,
C. dzwoni do S.
proszac o cos, S. daje jej do zrozumienia, ze to nie nalezy do jej obowiazkow,
C. Sie wkurza i dzwoni do mnie, ja mowie ok, pomoge WHY NOT. Odkladam sluchawke
a S. do mnie, ze nie powinnam jej pomagac, bo potem ona wychodzi na zla, a ja
na dobra...... (nie wychodzi kolezanko, jestes zla, czas sie z tym pogodzic,
albo zmienic podejscie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz