wtorek, 17 września 2013

Back to Work

Poniedzialek 9 ty wrzesnia, 

La rentrée w pełni! powracali już do szkół,do biur,do mieszkań, zapomnieli o wakacjach, ale są jeszcze tacy, co powoli wracają! Moja najdroższa S. wracała dopiero 9tego, ah 5 tygodni wakacji miała! Pan M. tak samo, cały miesiąc się byczył, dla nich "rentrée" trwa zaledwie tydzień!

Oczekiwałam więc, że po tak długich słonecznych wakacjach, wrócą z odrobiną energi i zarysem uśmiechu na ustach.

Poniedziałek 8h31

Wbiegam do biura, M siedzi, mina jakaś nieciekawa, siedzi i rozmawia ze swoją małżonką przez telefon:

- na pewno nie zmieniałaś hasła do FB
- ....
- dlaczego nie mogę się połączyć
-...
czyta jej co jest na strone na pisane...

Tak zaczynają się moje poranki w pracy. w głębi duszy wznoszę oczy do nieba i głośno wzdycham, Pan M. i jego ukochana to prawdziwa zakochana para ! (ile razy słyszymy w biurze jak ją nawyza "moje serce", "mój skarbie", "moja droga"....) nawet konto na FB mają razem, nie jak każdy normalny człowiek, osobno, nie: zbigniew@facebook i zdzisia@facebook, tylko onaion@facebook! tak sobie myślę, że już bardziej fanpage mogli założyć, chętnie bym zalajkowała, bo być na bierząco z ich perypetiami to musi być nie lada zabawa. Trochę to patetyczne, ale skoro tak bardzo się kochają! W takiej sytuacji rozumiecie już skąd biorą się problemy z hasłem dostępu ;)

rzucam się w wir pracy, z niecierpliwością oczekując powrotu mojej najlepsiejszej koleżanki! zaczyna o 10h00..

10h15 jeszcze jej nie ma, ale się nie martwię, bo 15 min spóźnienia to u niej żadne spóźnienie.
10h25 mogłaby zadzwonić, powiedzieć co się dzieje,
10h30 może postanowiła przedłużyć wakacje
10h45 JEST! CAŁA i ZDORWA! nic jej się nie stało! przyszła !

halooo , halllloo ktoś zauważył, że przyszła z 45 minutowym opóźnieniem? NIE! wszyccy sie pewnie ciesza, ze w ogole przyszla

Zjawiła się.

Zielono-żółto-fioletowa na twarzy, ze zbrązowiałymi zębami z workami pod oczami do szyi. Zjawiła się z wielkim westchnieniem typu "życie jest ciężkie" z problemami całego świata na swoich barkach,

Wakacje? Jakaś masakra przecież wakacje z dziećmi to żaden wypoczynek !

Wróciła, flegmatycznym ruchem położyła torebkę pod biurkiem, poprawiła unoszący się na brzuchu nieco zaciasny sweter, poszła do I. (do tej pory nie powiedziała mi dlaczego tak późno przyszła, ani nie przeprosila) staram się zażartować:

- <bigsmile> ha powroty po wakacjach są ciężkie <;)> <bigsmile> mówię
S. Na to: - eh ...coś tam, coś tam, że pociag, że coś tam ( za nic nie jestem w stanie powtórzyć  co mi odpowiedziała)

11h30 wstała i poszła w kierunku biura I.i ślad po niej zaginął

12h30 wróciła, powiedziała że sorry bo coś tam (znowu nie zrozumiałam, chyba muszę podszlifować mój francuski)

12h40 wyszła wcześniej na przerwę obiadową, bo "miała coś jeszcze do załatwienia"

14h20 wróciła z 20minutowym opóźnieniem z przerwy bo "coś jej się przedłużyło

14h30 poszła zrobić sobie poobiedną kawę

15h00 zainteresowała się tym, co się działo podczas jej nieobecności

15h30 po moim sprawozdaniu odebrała kilka czekających od rana maili, po czym odebrała kilka osobistych telefonów, zamykając się w biurze obok


Wtorek 
od 10 do 12 siedziała i dużo klikała w klawiaturę, jak się później okazało, jakieś osobiste sprawy zalatwiała

o 12h30 wyszła na obiad pol godziny wczesniej  "bo miała coś do załatwienia" (business woman normalnie)
wróciła jak zwykle ok 14h15 (zamiast o 14)

16h20 stwierdziła, że to może ona już pójdzie bo "coś tam" (znowu nie wiem co)

16h40 już jej nie było......

dla ułatwienia dodam, że powinna pracowac od 8h30 do 17h30...

w środę znwou się spóźniła 30 minut i za dużo jej nie widziałam, poprosiła mnie tylko czy bym taki list dla mojego szefa mogla przetłumaczyc z angielskiego, nie to że ona nie umie czy coś, bo jak zaznaczyla "wiele razy już mu je tłumaczyła ale..." nie wiem dlaczego więc tego nie zrobiła teraz, skoro taka wprawiona, ... wziełam przetłumaczyłam

w czwartek nie przyszła
zadzwoniła,że .....uwaga !!
"Źle spała, jest bardzo zmęczona, syn sie w nocy budził, nie wyspała się...." (Bez komentarza ...)

w piątek przyszła zrobiła wokół siebie zamieszanie, zagrała przed szefem zaaferowaną sekretarkę przez 30 minut, następnie chciała odpowiedzieć na wszystkie zaproszenia jakie dostał, ale do 15h00 zabrakło jej czasu, trzeba było przecież wyjść wcześniej z pracy, żeby zacząć weekend

w piątek pan M. mial koleja "stłuczke", którą określa groźnie mianem wypadku:

stał na czerwonym świetle i samochód za nim wcześniej ruszył i go pukął w tylni zderzak, dodam że M był akurat w dużym terenowym samochodzie ...

Przychodzę w poniedziałek rano do pracy, dowiaduję się, że M jest zwolniony przez następne dwa tygodnie, a może nawet dłużej, że nie może ruszać głową, że ma "coś" z szyją, że nosi taki kołnierz, że musi zrobić prześwietlenia, że może będzie musiał mieć jakieś spotkania z fizjoterapeutą....

ręce opadają, sama juz nie wiem czy  pracuję w cyrku, czy w szkole aktorskiej.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz