poniedziałek, 4 listopada 2013

EGO SMUTKI

Pierwsza rzecz... cecha...., jaką należy sobie przyswoić przebywając we Francji to EGOizm! Ja i moje potrzeby, każdy radzi sobie sam, nikt ci tu nie pomoże, nie nagnie swojego planningu, żeby ci ulżyć, nikt nie poszuka dla ciebie rozwiązania, a już na pewno nie będzie myśleć o tobie i twoim zdaniu robiąc własne plany. Tu kazdy zyje incognito, nikt nie patrzy nikomu na rece, na zycie. Nikt sie nie przejmuje oczami osob trzecich, kazdy ma swoje zycie i reszta jest niewazna.

Jeśli zwierzasz się Francuzowi/Francuzce ze swojego problemu, w odpowiedzi usłyszysz:

- "effectivement c'est pas drole" - "a no faktycznie, to niefajne." Kropka.
- "ah oui effectivement, il faut trouver une solution" - "No faktycznie trzeba znaleść jakieś rozwiązanie". kropka
- "ah bon?oh lalalalalallalala !" wykrzyknik
- "C'est pas vrai!" jako "niemożliwe" wykrzyknik
- "comment c'est possible!?" "Jak to możliwe" wykrzyknik, znak zapytania

czy kropka, czy wykrzyknik, czy znak zapytania, zdanie i rozmowa kończą się tu i teraz. Nikt tematu nie rozwinie, nikt nie zaproponuje wyjścia, pomocy, nikt nawet nie ma ochoty, ani zamiaru słuchać twoich wywodów i doradzać ci, które wyjście jest najlepsze. Więc jeśli zapodasz jakiś problem, w nadziei na otuchę i wsparcie to zapanuje niezręczna cisza. Francuzi lubią się żalić i narzekać, ale tylko po to, żeby pokazać jacy są nieszczęślliwi! nigdy po to żeby znaleźć wyjście ze swojej sytuacji, często oczywiscie ich problemy sa nadmuchane i nieprawdziwe, gdyż jest to z natury bardzo rozpieszczony naród i brak dostawy nutelii w sklepie spożywczym na rogu może spowodować głęboka depresje! 

Oj tak, jest to naród egzystujacy na wszelkiego rodzaju środkach antydepresyjnych i innych poprawiaczach humoru ! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak łatwo dostać tutaj te super tabletki. 

Jedna pani w mojej pracy jest w wielkiej depresji, tabletki antydepresyjne to jej poranna kawa! Jak tylko ich nie weźmie to siedzi w biurze z mina wszystkich nieszczęść swiata, nie odzywa sie, wzbudza niepokój, ale jak tylko zażyje pigułkę fruwa pod sufitem, śmieje sie i tryska energia ..... Zastanawiamy sie z F i M co moze ja tak dolinowac: pracuje 3 i pol dnia w tygodniu (poniedziałki i piątki po południu wolne), zarabia bardzo dobrze, ma mieszkanie w jednej z najlepszych dzielnic Paryża, ma kilka małych mieszkań, które wynajmuje, ma dom na Korsyce, ma trójkę dzieci, które maja dobra prace i sa zdrowe i żadnych wiekszych problemów rodzinnych, zdrowotnych czy jakichkolwiek..... Jednak narzekać trzeba po francusku sie to ładnie nazywa "râler". "Ralujemy" i bijemy sie o swoje, bez sentymentow, bez usmiechu na twarzy !

Ciężko jest być egoistą, jeśli się nim nie jest z natury, ciężko być egoistą we Francji, nawet jeśli jest się nim chociaż trochę gdziekolwiek indziej. Tutaj liczę się ja i czubek mojego nosa, nie ma tłumaczeń, nie ma powodów, rozważań, analizy, chęci pomocy. Francuzi mają tak zwaną "grande gueule" czyli "wielka gębę", nie boją się krzyczeć wyzwać, domagać swoich praw... Krzyczą i zwracają uwagę znajomym, nieznajomym, kolegom z pracy, szefostwu, rodzinie... wszystkim, jeśli tylko jest na co zwrócić uwage i najlepsze jest w tym to, że ten "krzyk" po nich spływa! nie zostaje po nim nic, żadnego cienia wahania, strachu, wstydu, mieszanych uczuć, nic, są nietykalni i czasem im tego zazdroszczę, zwłaszcza jak sama znajduję się w sytuacji, kiedy powinnam ubiegać się o swoje, walczyć i krzyczeć, ja zastanawiam się, analizuję, jestem grzeczna i miła, no ale wiadomo, kto ma miękkie serce musi mieć twardy tyłek ;)

Najbardziej lubia wyladowywac swoje emocje na kierowcach autobusow! ile razy juz bylam swiadkiem jak starsze panie i dorosle kobiety, dobrze postawione, im drozsza dzielnica, tym gorzej, nie dawaly zyc biednemu kierowcy bo musialy za dlugo czekac na przystanku, albo kierowca nie powital ich z nalezytym entuzjazmem. Raz nawet tak sie poklucili ze autobus sie zatrzymal i kierowca powiedzial, ze nie ruszy dopoki ta pani nie wysiadzie!

"Ralują" na siebie w środkach transportu, w sklepach, na ulicach w samochodach, w restauracjach, wszędzie ! Zwracają sobie uwagę, naprawiają świat, wychowują nawzajem, nawołują do dobrych manier...!!

Tak to juz jest, sa rozpieszczeni, mysla ze wszystko im sie nalezy, sa niewolnikami swoich przyzwyczajen i zachowan, i brna do celu po trupach!

wyglada to okropnie, ale czasem mysle sobie, ze troche tej "sily charakteru" moglibysmy sie od nich nauczyc.

temat jest szeroki, juz niedlugo w ramach jego kontynuacji opowiem wam o strajkach i francuskich rodzinach :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz